Jedyna kobieta – ofiara Zbrodni Katyńskiej

b_240_0_16777215_00_images_numery_4_163_2008_ok.jpgJedyna kobieta – ofiara Zbrodni Katyńskiej

JANINA z DOWBORÓW-MUŚNICKICH LEWANDOWSKA

 

Janina Kulesza-Kurowska

 

„Według relacji ocalonych jeńców Kozielska, w tym obozie oficerskim zamknięta była jedyna kobieta. Była to lotniczka – podporucznik, występująca pod nazwiskiem Lewandowska. Istniały jednak wersje, że nazywała się naprawdę inaczej. Nosiła rzekomo nazwisko jednego z wybitnych generałów polskich, szczególnie znienawidzonych przez bolszewików, i dlatego je ukrywała”.

(„Zbrodnia Katyńska z świetle dokumentów”, Londyn 1948.)

 

Kozielsk – ongiś siedziba polskich rodów magnackich: Ogińskich i Puzynów, położona około 250 km na południe od Smoleńska, w listopadzie 1939 r. została zamieniona na jeden z obozów internowania dla około 4.500 polskich oficerów. Znalazło się wśród nich około 200 lotników, a między nimi jedyna w obozie kobieta: por. pilot Janina Antonina z Dowborów-Muśnickich Lewandowska. Jej ojcem był rzeczywiście generał Józef Dowbór-Muśnicki, w latach 1917-1919 dowódca I Korpusu Polskiego w Rosji, a następnie w latach 1919-1920 – powstania wielkopolskiego, dzięki któremu wyznaczono przedwojenną granicę zachodnią Polski. Nazwisko Lewandowska przybrała po poślubieniu w czerwcu 1939 r. Mieczysława Lewandowskiego, instruktora lotniczego.

Urodziła się w kwietniu 1908 roku w Charkowie Jej ojciec, którego autorzy dokumentów, wydanych w Londynie, określają jako szczególnie przez bolszewików znienawidzonego, był wybitnym oficerem armii carskiej, utalentowanym wychowankiem rosyjskich szkół wojskowych, awansowanym na coraz wyższe stanowiska, mimo że był Polakiem. W roku 1915 został mianowany nawet generałem. W sierpniu 1917 roku, w okresie przygotowań do wybuchu rewolucji rosyjskiej, zgromadził i zorganizował w bojowe szyki żołnierzy – Polaków (wcielonych do armii rosyjskiej podczas I wojny światowej), którzy pragnęli wrócić do kraju rodzinnego, walcząc pod polskim dowództwem.

Najstarsza córka generała Janina Antonina była nie tylko kobietą piękną ale i wszechstronnie utalentowaną. Gimnazjum skończyła w Poznaniu i tam wstąpiła do konserwatorium muzycznego. Okazało się jednak, że bardziej fascynowało ją lotnictwo, toteż przerwała studia, rozpoczęła pracę urzędniczki i z całym zapałem podjęła naukę latania. Wkrótce zdobyła uprawnienia pilota szybowcowego i skoczka spadochronowego. Jej celem stało się podjęcie służby pilota zawodowego w lotnictwie wojskowym. Będąc już członkinią Aeroklubu Poznańskiego ukończyła kurs pilotażu i otrzymała dyplom pilota samolotowego. W następnym roku 3 Pułk Lotniczy w Poznaniu skierował ją na kurs radiotelegraficzny we Lwowie oraz na kurs obserwatorów lotniczych w Warszawie. Udało się jej więc zrealizować swe marzenia, gdyż mogła już jako pełnoprawna pilotka służyć w polskiej armii w razie wybuchu wojny. I tak się stało.

W czerwcu 1939 roku spełniło się jej inne marzenie: wyszła za mąż za Mieczysława Lewandowskiego, również zamiłowanego aeronautę, instruktora lotniczego. Szczęście małżeńskie trwało jednak bardzo krótko – zaledwie parę tygodni. Janina musiała wrócić do Poznania. Nie wiedziała, że już nigdy nie zobaczy męża. W Poznaniu zastał ją wybuch wojny. 23 sierpnia 1939 roku otrzymała kartę mobilizacyjną, wzywającą ją do stawienia się w 3 Pułku Lotnictwa w Poznaniu. Mianowana na stopień porucznika pilota pojechała przez Lublin na wschód do 3. Bazy Lotniczej. Tu otoczyły ich wkraczające wojska sowieckie. Oficerowie – dowódca bazy kpt. Józef Sidor i por. Janina Lewandowska – zostali odseparowani od żołnierzy i wywiezieni do Kozielska.

Mieczysław Lewandowski przedostał się wkrótce do Anglii. Tam służył jako chorąży pilot RAF i tam pozostał po wojnie.

Oto jeszcze jeden cytat z relacji ocalałych więźniów Kozielska, opublikowanych w zbiorze „Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów”, Londyn 1948.:

„JEDYNA KOBIETA W OBOZIE KOZIELSKIM” (str. 30): „W Kozielsku – pisze kpt. lekarz dr Wacław Mucho – zetknąłem się z p. Lewandowską. Tak się złożyło, że przychodziła dość często do domu nr 17, gdzie i ja kwaterowałem na pryczy I. piętra, by widzieć się z dwoma swymi znajomymi, m.in. ppor. Kulikowskim Michałem, lekarzem pułku lotniczego z Wileńskiego, młodym człowiekiem około lat 28-29. Przychodziła do naszego bloku, gdyż po pierwsze znała powyższych ludzi, a z drugiej strony czuła się tutaj bezpieczna, gdyż mieszkańcy stanowili „swoją wiarę”. Chodziły słuchy, że jest ona krewną, czy córką generała N.N. i że pochodzi z Poznania. Ubrana była w polski mundur lotniczy męski, lecz moim zdaniem wypożyczony, gdyż nie był dopasowany do jej figury. Wzrost raczej wysoki, jak na kobietę, szatynka, włosy ucięte. (...) Odnośnie warunków i trybu jej życia w obozie kozielskim, posiadała ona osobne pomieszczenie, oraz brała udział w konspiracyjnym życiu religijnym obozu, uczestnicząc w tajnych nabożeństwach i wypiekając opłatki Hostii Św., z powodu czego miała ze strony władz obozowych przykrości, ulegając kilkakrotnym rewizjom. (...). Pozostało poza tym wśród jeńców kozielskich wspomnienie o jej następnie daremnych próbach – kiedy przyszło do rozładowania obozu. – przyłączenia się do transportu, którym wywożono ludzi jej najbliższych. Wyjechała jednak kilka dni później, ale – jak się okazało – z tym samym, co i oni, przeznaczeniem”.

Podczas prac ekshumacyjnych, prowadzonych w 1943 roku Niemcy sprowadzili do Katynia grupę dziennikarzy zagranicznych, akredytowanych w Berlinie. Byli wśród nich dziennikarze szwedzcy, szwajcarscy i hiszpańscy. Pokazano im, że wśród zwłok polskich oficerów znaleziono ciało jednej kobiety. Był to fakt niezwykle ważny dla ustalenia, jaką grupę polskich oficerów zamordowano w Katyniu, a mianowicie tych z Kozielska. W Kozielsku bowiem była więziona jedna kobieta por. pilot Janina z Dowborów-Muśnickich Lewandowska, która podzieliła los kolegów. W ten sposób stała się świadkiem w ustaleniu szczegółów o mordzie katyńskim.