Maryjo, chroń cywilizację życia i miłości

b_240_0_16777215_00_images_numery_10_208_2012_okl.jpgMaryjo, chroń cywilizację życia i miłości

 

O peregrynacji "Od oceanu do oceanu" kopii cudownego obrazu Matki Bożej, z Ewą Henryką Kowalewską, koordynatorem tego zamierzenia na terenie Europy, Prezesem Human Life International – Polska,  rozmawia Maria Wilczek

 

 

Peregrynacja kopii cudownego Obrazu Maryi jasnogórskiej przez 23 kraje, trasą wynoszącą ponad 18 tys. km. to wielkie wydarzenie ostatniego roku. Zechciej Ewo, powiedzieć nam, jako współautorka tej inicjatywy, co stało się impulsem do jej podjęcia?

– Obecnie (razem z dojazdem z Częstochowy do Władywostoku) przez Rosję, Białoruś, Ukrainę, Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy i Słowację Matka Boża w ikonie częstochowskiej przejechała już ok. 30 tys. km. Znacznie więcej niż na początku planowaliśmy, a jeszcze długa droga przed nami.

Pierwszym impulsem była myśl, aby podarować prawosławnemu ruchowi pro-life w Rosji kopię Ikony częstochowskiej. Było to w roku 2000. Wtedy to po raz pierwszy spotkałam się z informacją na temat proroctwa wielkiego świętego prawosławia o. Serafina Sarowskiego, eremity żyjącego pod koniec XIX wieku, który przepowiedział, że jeśli Rosja nie wróci do Boga, spłynie rzeką krwi, ale później będzie czas na odnowienie wiary. Aby mogło się to stać, trzeba się modlić za Rosję przed ikoną częstochowską. Bardzo mnie to poruszyło. On to powiedział znacznie wcześniej niż Matka Boża w Fatimie. Kopia ikony powstawała bardzo powoli przez wiele lat z zachowaniem tradycyjnej metody jej wykonania temperą żółtkową przy wykorzystaniu barwników naturalnych i złota. I nie było żadnych planów, co dalej.

W ubiegłym roku podczas kongresu pro-life w Astanie, stolicy Kazachstanu, nasi rosyjscy przyjaciele, z którymi współpracujemy już ponad 20 lat, zaproponowali, żeby przewieźć tę ikonę przez całą prawosławną Rosję, zaczynając od Władywostoku, czyli od wybrzeża Oceanu Spokojnego. Ze Wschodu na Zachód. Nigdy nawet o tym nie marzyłam! Ale trzeba było określić dokąd pojedziemy. I znowu to prawosławni liderzy zaproponowali, aby przewieźć Ją przez kraje Europy Zachodniej. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że jest to możliwe, gdyż w każdym kraju działa ruch pro-life, a liderzy mają ze sobą dobry kontakt. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Dla mnie było oczywiste, że powinniśmy dojechać do Fatimy i w ten sposób pojawił się drugi ocean, tym razem Atlantycki. W sprawie tej peregrynacji wiele pomysłów, idei i faktów schodziło się razem w zadziwiający sposób. Ja w takie przypadki nie wierzę. Widocznie Matka Boża chce przejechać przez świat w obronie cywilizacji życia. My tylko Jej w tym pomagamy.

To stara chrześcijańska tradycja, aby  z modlitwą przenieść ikonę linią frontu, tam gdzie ludzkie życie jest najbardziej zagrożone. Tak jak w Starym Testamencie noszono Arkę Przymierza. Maryja jest nazywana właśnie „Arką Przymierza” i my ją przeniesiemy linią frontu największej współczesnej bitwy o życie.

 

W kontekście tej peregrynacji warto przywołać prorocze, jak teraz widzimy, słowa ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, wypowiedziane podczas wędrówki kopii Obrazu Matki Bożej po Polsce w czasach tak dla niej dramatycznych...

– Dobrze pamiętam, jak to było, gdy ikona częstochowska peregrynowała po Polsce w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Wiem, jak bardzo Matka Boża wzmocniła wiarę w Polsce. Nie wiedziałam jednak, że kard. Stefan Wyszyński proroczo przepowiedział peregrynację Ikony przez kraje Wschodu i przez cały świat. (…) Pójdziemy z Tobą, Matko, na Daleki Wschód, za granicę naszej ojczyzny, do krajów udręczonych: Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy, Kaukazu, Rumunii, Bułgarii, Czech, Węgier (…) Przecież te wszystkie narody zwą Cię Błogosławioną (…) [Apel Jasnogórski 27.07 1976 r.] Dowiedziałam się o tym dopiero w Częstochowie w czasie poświęcenia i przyłożenia kopii ikony do oryginału. To jeszcze jeden znak. Gdy rozpoczęłam starania na Jasnej Górze o poświęcenie i przyłożenie kopii, wpisałam się do księgi modlitw za wstawiennictwem Sł. Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego w domu poświęconym jego pamięci. Zadanie to nie było ani łatwe, ani proste. W ciągu miesiąca wszystko zostało załatwione! Tutaj trzeba zwrócić uwagę, że ta peregrynacja jest inicjatywą świeckich obrońców życia, którzy idą do swoich biskupów, prosząc o błogosławieństwo i to ma dzisiaj duże znaczenie społeczne. Przed Ikoną Matki Bożej staje cały Kościół – i świeccy, i kapłani – zjednoczony w wielkim wołaniu o ochronę życia.

 

Dzień 28 stycznia 2012 roku, kiedy to liderzy ruchów obrony życia z 18 krajów złożyli przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej - Akt powierzenia Maryi ochronę życia i miłości, uznać chyba można za oficjalny początek tego wielkiego zamierzenia?

– Tak. Generał zakonu paulinów O. Izydor Matuszewski OSPPE od razu poparł ten projekt. O. Roman Majewski OSPPE napisał list z prośbą o przyjęcie ikony w różnych krajach. Kopia przeznaczona do peregrynacji „Od oceanu do oceanu” została poświęcona przez abpa Stanisława Nowaka, a przede wszystkim przyłożona do oryginału, co jest najważniejsze dla Kościoła prawosławnego.

Obecnie do Międzynarodowego Komitetu należą przywódcy obrony życia z 24 krajów. Ikona przejechała już cały Wschód, ale przed nią droga przez najbardziej obecnie zsekularyzowane kraje zachodniej Europy. Tu muszę jednak zaznaczyć, że np. Czechy, kraj uznawany obecnie za najbardziej zateizowany w Europie, przyjął Matkę Boża bardzo serdecznie i z dużym zaangażowaniem. Wyjęli nawet ze skarbca Wacława relikwie św. Łukasza, ewangelisty, lekarza i ikonopisarza, uznawanego za autora pierwszych na świecie ikon, do których należy również ikona częstochowska, aby mogli się „spotkać po latach”.

 

 

Towarzyszyłaś Ewo na wielu odcinkach wędrującej kopii jasnogórskiego ikony Matki Bożej, jak była przyjmowana przez ludzi różnych krajów, przez społeczności lokalne i co szczególnie Ciebie poruszyło podczas tej peregrynacji?

– Przede wszystkim ta peregrynacja, tak na logikę, w ogóle nie powinna być możliwa. A to się dzieje na naszych oczach! Poruszamy bardzo trudne tematy, związane z ochroną ludzkiego życia, ale Matka Boża uczy nas, w jaki sposób robić to z miłością i pozytywnie. Przejechaliśmy kawał świata i nigdzie nie było żadnej agresji, odrzucenia czy niezadowolenia. Raczej wzruszenie i łzy. Matka Boża leczy nasze poranienia. Na Białorusi kolega, który woził ikonę swoim samochodem opowiadał, że będąc niewidzialny we wnętrzu samochodu kilka razy słyszał, jak kobiety głośno rozmawiały z Matką Bożą. „Mateńko przebacz, zabiłam swoje dziecko…”. Wiemy, ile aborcji było i jest na Wschodzie i jak bardzo są tam poranione matki.

Na spotkanie z Maryją przychodzi mnóstwo ludzi. To zaczyna być już zabawne, gdy w kolejnych miastach i krajach organizatorzy martwią się, że kościół będzie pusty, bo to przecież lato, upały, pora urlopów, weekendy lub godziny pracy w dni powszednie. Tymczasem wszędzie są tłumy. Ludzie są bardzo wzruszeni, modlą się, płaczą, rzucają kwiaty. W Polsce w wielu mniejszych miejscowościach,  gdzie nie mogliśmy stanąć, na ulice wyszli chyba wszyscy mieszkańcy. Ludzie klękają przy drodze, robią znak krzyża, machają flagami – dają świadectwo swojej wiary. I o to właśnie prosi nas Matka Boża. To pokazuje, że Kościół jest żywy, chociaż w liberalnych mediach już go pogrzebano. W tym roku Kościół obchodzi Rok Wiary, peregrynacja znakomicie się w niego wpisuje.

Wszyscy zgodnie w kolejnych krajach twierdzą, że takiej kampanii pro-life nigdy nie mieliśmy. Pan Bóg lubi, gdy wielu ludzi modli się razem, ufamy, że da nam łaskę, abyśmy ochronili cywilizację życia i miłości.

 

 

Dziękując Ci, Ewo, za rozmowę, dziękuje także, w imieniu szerokiego grona czytelniczek, a wszystkim organizatorom tego "historycznego wydarzenia" życzę, by udało im się też zorganizować w przyszłości peregrynacje kopii cudownego obrazu i przez inne jeszcze kontynenty.

 

Polecamy stronę: www.odoceanudooceanu.pl