POLSKA MISJA MEDYCZNA

b_240_0_16777215_00_images_numery_11_(199)_2011_okl.jpgWszyscy moi bliscy wyjechali do Polski: mamusia, tatuś i bracia. Tu, na Ukrainie, zostali dziadziuś z babcią. Zawsze byli dla nas bardzo dobrzy. To jasne, że ktoś musiał zostać, żeby się nimi opiekować. Więc zostałam…

Tatuś złożył papiery na wyjazd do Polski, ale wszystkie dokumenty zginęły w urzędzie, to musieliśmy tu zostać…

Za późno dowiedzieliśmy się, że trzeba składać papiery na wyjazd. I tak więc zostaliśmy

To kilka z wielu wypowiedzi mieszkających na Ukrainie Polaków, do których dotarł z Polski ambulans z wszechstronną pomocą medyczną. Uczestnicząca w tej akcji prof. Anna Doboszyńska – internista, alergolog i pulmonolog opowiada: „Ten wyjazd był wielkim przeżyciem, nie tylko dla tych, do których jechaliśmy, ale i dla naszej ekipy – lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, studentów medycyny, wolontariuszy... I dla nas było to nie tylko niezwykłe przeżycie, ale i możliwość poznania wspaniałych ludzi: dzielnych, cierpliwie od lat znoszących swój trudny los i niezmiennie wiernych Polsce. To im chcieliśmy pomóc, przemierzając trasę ponad 2,5 tysięcy kilometrów. To ich leczyliśmy, udzielając konsultacji w Samborze, Stryju, Bielcach, Odessie, Winnicy, Żytomierzu i Lwowie. W tych pięknych miejscach, na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, zgodnie z wiedzą dyrektora „Caritas” Bonifratrów na Ukrainie o. Bruna Marii Neumanna, mieszka wielu rodaków, zwłaszcza starszych i chorych, którzy nie mają możliwości przyjazdu do Polski”.

Polska Misja Medyczna dla Polaków na Ukrainie i w Mołdawii wyruszyła 7 lipca i trwała pełne dwa tygodnie, aż do 21 lipca. W skład oznakowanej napisem „Pomoc humanitarna” kolumny samochodów, która wiozła z Polski 30 osób, wchodziły: 2 landcruisery, karetka „R” z pełnym wyposażeniem, autobus w kolorach biało-czerwonym i z orłem namalowanym po obu stronach, półciężarówka z namiotami, łóżkami polowymi i bagażem uczestników misji oraz mercedes – osobowy bus, czasami do kolumny dołączał bus dyrektora Caritas na Ukrainie. Cała ekipa wiedziała, że czeka ją nie tylko wielka praca, ale i przeżycie dwóch tygodni w spartańskich warunkach. Sypianie w namiotach, w przypadkowych przykościelnych salach, pospieszne połykanie skromnych posiłków... Nie to było jednak ważne dla całego zespołu. Ważny był cel podróży – niesienie pomocy tym, którzy byli jej wielokrotnie przez lata pozbawieni. „Panował wśród nas pogodny nastrój – opowiada prof. Doboszyńska. – Każdego dnia byliśmy, że tak się wyrażę, »zwarci i gotowi«”.

Trzeba jednak tu wspomnieć o głównych inicjatorach misji. Jej idea zrodziła się w gronie członków Rady Konsultacyjnej do Spraw Opieki Medycznej Nad Polakami i Polonią, której członkiem jest prof. Doboszyńska, ale została zrealizowana staraniem Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Patronat nad misją objęły panie: Anna Komorowska i Ewa Kopacz, Minister Zdrowia. Znaczący udział mieli też kierownicy wyprawy ks. prałat Henryk Błaszczyk, rektor misji medycznej i chirurg prof. Mariusz Frączek. Nie byłoby tej wielkiej akcji, gdyby nie sponsorzy: Emergency Medical System Poland Sp. z o.o., Fundacja Sue Ryder, Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa – Stołeczna Stacja Krwiodawstwa, „Zeszuta” Sp. z o.o., firma Auto-Form z Mysłowic, Diagnos Sp. z o.o., Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich, Caritas, a także prywatni sponsorzy, którzy chcieli pozostać anonimowi.

W ciągu tych czternastu dni ekipa udzieliła łącznie ok. 700 konsultacji, udało jej się też poznać potrzeby Polaków z tych terenów. Przywieziono bogatą, wielostronicową dokumentację, która stała się podstawą do opracowania raportu o stanie zdrowia badanych ludzi i o ich potrzebach.

„Chociaż możemy, zarówno my, jak i inicjatorzy misji – mówi prof. Doboszyńska – cieszyć się z jej wyników, to jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jednorazowa konsultacja medyczna nie wystarczy. Trzeba pomyśleć o stałej, wszechstronnej pomocy tym, którzy przez lata żyli w tak wielkiej udręce – w biedzie, bez polskich szkół, bez kościoła; a za przyznanie się do polskości groziło im często nie tylko utrata pracy, ale wielokrotnie także więzienie i zsyłka na Syberię”.

Ta wszechstronna pomoc to zadanie dla rządu, dla organizacji społecznych, ale i dla prywatnych osób, które z wieloma inicjatywami pomocowymi na rzecz Polaków na Wschodzie mogłyby wystąpić. A kompetentne informacje, jak i komu pomagać znaleźć mogą chociażby we Wspólnocie Polskiej czy Polskiej Caritas. – „Jako uczestniczka Misji mogę powiedzieć, że z chęcią wzięłabym udział w kolejnym takim zamierzeniu, przeświadczona o głębokim sensie i potrzebie takich akcji – mówi prof. Doboszyńska.

– Wyjeżdżaliśmy z Ukrainy zmęczeni – dodaje – ale z poczuciem, że dobrze wypełniliśmy nasz obowiązek. A wielu z nas ukradkiem osuszało szklącą się w kąciku oka łzę. Bo jak tu można się było nie wzruszać, słysząc słowa jednej ze stareńkich pacjentek: Doktor z Polski do mnie przyjechał, posłuchał mnie, zbadał. Mogę spokojnie umrzeć. Albo słowa poruszające najgłębiej – A jednak Polska o nas nie zapomniała”.

Relacji prof. Anny Doboszyńskiej wysłuchała Maria Wilczek