Raz na ludowo…

b_240_0_16777215_00_images_numery_9_167_2008_ok.jpgRaz na ludowo…
Moda od dawna chętnie korzysta z pomysłów wywodzących się z ludowego rzemiosła. Niektóre elementy folkloru, strojów regionalnych, przetworzone przez stylistów i wielkie domy mody spopularyzowały się w skali światowej. Tak się stało z kaszmirowym szalem, japońskim kimonem, szkocką kratą, szetlandzkim czy skandynawskim swetrem, meksykańskim poncho, czy afrykańskim pareo.
Nie udało się wprowadzić na salony światowej mody polskich motywów. Andrzej Banach twierdził, że mieliśmy tego rodzaju sukces w latach 1806-1807, w czasie kampanii napoleońskiej, kiedy wytworne paryżanki masowo zaczęły się okrywać „wilczurami”, futrami ze skór wilczych, święcie przekonane, że to polski strój narodowy. Był to jednak wynalazek tyleż polski co rosyjski, w obu tych krajach popularny ze względu na chłody, chętnie wykorzystywany przez klasy niższe, służbę, woźniców.
Trudności z propagowaniem naszego folkloru dotyczyły nie tylko międzynarodowego rynku mody. Powstawały one także wtedy, kiedy pojawiały się próby wprowadzenia ludowych elementów do polskiej mody popularnej. Po wojnie, przez kilkadziesiąt lat CPLiA stale proponowała wzory i modele oparte na doświadczeniach i technikach polskiej sztuki ludowej. Na tle ówczesnego przemysłu odzieżowego było to naprawdę oryginalne wzornictwo, najlepsze, jakie wówczas w kraju było możliwe, z dobrych materiałów, z wełny, lnu, ze skóry. Niestety odzież cepeliowską doceniały głównie studentki z uczelni artystycznych.
Powojenna wędrówka ludów spowodowała wielki napływ ludności wiejskiej do miast. Nowoprzybyli pod hasłami tzw. „awansu społecznego” postanowili odciąć się od korzeni, ubierać się z miejska, zapomnieć o pięknym przyodziewku z rodzinnych stron, wbić się w ortalion, garnitur lub kostium z lansowanej elany i roztopić się w bezimiennym tłumie.
Ta tendencja do roztopienia się w masie, lęk przed zamanifestowaniem swojej indywidualności pozostają żywe do dziś. Dzisiejsze panie i panny dobrowolnie się umundurowały. Bez względu na wiek, tuszę i okoliczności, od bisneswoman po menelkę, tkwią w wyblakłych, obcisłych dżinsach – a przecież tak być nie musi, jest tyle innych możliwości.
Jedną z nich może być właśnie wykorzystanie w ubiorze ludowych motywów. Daleka jestem od proponowania paniom, żeby paradowały w miejscu pracy w stroju krakowskim czy kurpiowskim, chociaż np. prezydentowa Austrii, towarzysząc mężowi w oficjalnych uroczystościach, zwykle występowała „na ludowo”. W wielu krajach Europy ubiór ludowy uważany jest za bardzo elegancki, świąteczny, nosi się go z dumą. Miejmy nadzieją, że i my za jakiś czas „dojrzejemy” do takiego stosunku do swoich korzeni i obyczaju.
Zacznijmy od małej dawki folkloru w postaci cytatu – niewielkiej aplikacji, wstawki, drobnego detalu, które bez trudu możemy wprowadzić do naszej garderoby.
Wełnianą czy aksamitną „małą czarną” możemy ozdobić wysmakowanymi aplikacjami autentycznego, ludowego haftu, np. kwiatowego – suknia zyska nowy wyraz i blask. Nie należy zapominać, że taka aplikacja to tylko akcent, mała kropla koloru na ciemnym tle. Taka barwna kropla nie może pojawiać się w przypadkowych miejscach. Dobrze będzie wyglądała u góry rękawów sukni, na mankietach, na kieszeniach, na gorsie. Elegancja wymaga, żeby wykorzystać tylko jedno, najwyżej dwa, z proponowanych rozwiązań jednocześnie.
Funkcję kontrowersyjnego „gołego brzucha” znakomicie będą pełnić latem koronkowe wstawki w talii, na dekolcie i na plecach. Będzie i estetycznie, i higienicznie, i przyzwoicie.
Koronkowe kołnierzyki, dzieła ludowych koronkarek, dodają natomiast „odświętności” wełnianym i aksamitnym sukienkom dziecięcym, a także sukniom tych starszych pań, które nie boją się nieco staroświeckiego, ale pełnego uroku stylu retro.
Pięknie wydziergane, koronkowe rękawiczki każdą letnią kreację uczynią wytworną. Takie właśnie rękawiczki wykonywały i wkładały biorące udział w procesjach Bamberki.
Krawiectwo ludowe to nie tylko ozdobność, to także krój, forma wypracowana przez pokolenia – zbiorowe dzieło i mądrość. Warto badać i poznawać te stare techniki i wzory, warto zwrócić uwagę na zasadę komponowania ubioru w pionowych układach prążków, która korzystnie uwysmukla sylwetkę, warto podpatrzeć, jak pięknie są szyte i zdobione rozmaite kobiece spencerki, kaftany, serdaczki, jak są lamowane i szamerowane.
Wprowadzając ludowe akcenty do naszej garderoby, trzeba pamiętać o kilku sprawach.
Po pierwsze: należy zachować umiar w stosowaniu zdobień, aplikacji, wstawek, dodatków, biżuterii, żeby nie wyglądać estradowo. Tylko dyskretny akcent jest efektowny, przesada przeczy elegancji.
Po drugie: do upiększenia naszej garderoby wykorzystywać można wyłącznie autentyczne ludowe wyroby rękodzielnicze.
Po trzecie: barwne i odważne hafty mogą wprowadzać do swoich ubiorów, sukienek, swetrów, bluzek osoby młode, natomiast starsze panie powinny być rozważniejsze i wybierać aplikacje stonowane, spokojniejsze.
Po czwarte: panie, które szczęśliwie odziedziczyły po swoich babkach czy ciotkach jakieś ręcznie wykonane ubiory regionalne: tkaniny, koronki, chusty tureckie i jedwabnice, gorsety, fartuszki, serdaki, haftowane koszule, kabaty, korale, srebrną biżuterię powinny je nosić („od wielkiego dzwonu”) i przechowywać z największym szacunkiem – niedługo będą to obiekty muzealne.

                                                                                                                                                                                   Ada