Felieton niewakacyjny

b_240_0_16777215_00_images_numery_7_8_166_2008_ok.jpgFelieton niewakacyjny

Alina Petrowa-Wasilewicz

 

Tak, wiem, są wakacje, lato, pora urlopów. Chcielibyśmy przez moment zapomnieć o codziennych kłopotach i problemach. Ale licho nie śpi, jak mówi stare powiedzenie. Wojna o legalizację aborcji trwa. Co zadziwiające, zwolennicy „wolnego wyboru” próbują zrealizować identyczny scenariusz, który doprowadził do legalizacji zabijania nienarodzonych w USA. Próby są powtarzane w różnych miejscach i czasie. Z ponurą determinacją, że może w końcu się uda?

„Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce”, „Wojna o ciążę 14-latki”, „Obława na ciężarną nastolatkę” – pod takimi tytułami ukazywały się informacje o dziewczynce z Lubelszczyzny, która chciała dokonać aborcji. Chciała, ale nie mogła – przeciwstawili się temu obrońcy życia i pokrzyżowali tak piękne plany! Ponieważ w Lublinie dwa szpitale odmówiły wykonania „zabiegu”, matka dziewczynki zwróciła się o pomoc do Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Federacja znalazła szpital w stolicy, ale po przyjeździe do Warszawy dziewczynkę odszukał ksiądz i kobiety z organizacji pro-life, które były już wcześniej z nią w kontakcie i, jak podała jedna z gazet „rozpętało się piekło”. – To był koszmar – opowiada pracownica. Oni ją zaszczuli. Prócz księdza pojawili się dziennikarze albo z Radia Maryja, albo z Telewizji Trwam. Gdybyśmy zrobili ten zabieg, moherowe berety by nas zjadły. Nowy szef SLD, Grzegorz Napieralski uznał to wydarzenie za jaskrawy dowód, że Kościół ingeruje w sprawy państwa i zapowiedział zerwanie konkordatu... Zapowiadała się wielka burza, kolejna fala wielkiego sporu, który rozdziera od dziesięcioleci naszą cywilizację, a w Polsce od dawna jest faktem.

A potem było jak w dowcipie o Radiu Jerewań. Otóż zapytano tę zacną stację, czy to prawda, że w Petersburgu na Newskim Prospekcie rozdają samochody? – Prawda – odpowiedziało radio. – Tylko że nie w Petersburgu, a w Moskwie i nie na Newskim Prospekcie, a na Placu Czerwonym. I nie rozdają, tylko kradną.

Przez kolejne dni opinia publiczna dowiadywała się, że owszem, było, ale zupełnie inaczej. Dziewczynka nie została zgwałcona, a jej ciąża była wynikiem współżycia z rówieśnikiem, o czym wiedzieli na przykład jej koledzy z klasy. I nie chciała też dokonać aborcji – do tego zmuszała ją matka. Ostatecznie nastolatka została umieszczona w Ośrodku Opiekuńczym, w którym ma przebywać do rozwiązania, zaś Sąd Rodzinny ma podjąć decyzję o pozbawieniu władzy rodzicielskiej jej rodziców – nakłanianie do aborcji jest przestępstwem.

Przy okazji część mediów napiętnowała obrońców życia, oskarżając ich o zaszczucie i osaczenie nastolatki. – Dziewczyna dostaje SMS-y od obrońców życia, że powinna urodzić. Robią jej pranie mózgu. Jak ma podjąć świadomą decyzję – skarżyła się Wanda Nowicka, znana bojowniczka o wolność zabijania nienarodzonych.

Piszę te słowa w chwili, gdy historia jeszcze się toczy. Nie wiadomo, co postanowi Sąd Rodzinny, nie wiemy, jakie będą losy młodej matki i jej dziecka. Ksiądz, który rozmawiał z dziewczyną, zapewnia, że Fundusz Obrony Życia Archidiecezji Lubelskiej, który prowadzi Dom Samotnej Matki, otoczy nastolatkę opieką (Pan Grzegorz Napieralski też obiecał pomoc...). Jakkolwiek to się zakończy (oby zwyciężyło życie!) jedno jest pewne – była to kolejna odsłona walki o wprowadzenie aborcji na życzenie. I co zaskakujące – jest to próba powtórzenia scenariusza, który zrealizowano w Stanach Zjednoczonych ponad trzydzieści lat temu. W latach 70. zgwałcona kobieta domagała się wykonania aborcji, a gdy jej odmówiono, podała do sądu stan Teksas. Odbyła się słynna rozprawa Roe (to pseudonim, pod którym ukryła się owa kobieta) kontra Wade (to z kolei nazwisko sędziego). Nagłośniona maksymalnie przez amerykańskie media rozprawa zakończyła się „zwycięstwem” zwolenników „wolnego wyboru”. Na początku 1973 roku Sąd Najwyższy USA uznał, że zakaz aborcji jest ingerowaniem w sprawy prywatne obywateli i stwierdził, że „prawo” do zabijania jest legalne. Co więcej, w miarę upływu lat lewicowe media uczyniły z „prawa do aborcji” sztandarowe „prawo człowieka” i podstawowy probierz postępu, cywilizacji, wolności.

A potem było jak w dowcipie o radio Jeriewań. Po latach okazało się, że nie było gwałtu, że wszystko było oparte na kłamstwie i „fundamenty wolności i postępu” mają swoje zatrute źródło w potężnej, ponurej manipulacji.

Jedna sprawa, związana z nastolatką z Lubelszczyzny została bezsprzecznie wyjaśniona – to nie był gwałt. Cokolwiek wydarzy się później, nie będą to działania, oparte na kłamstwie. Tym razem się nie udało, ale jest także pewne – będą kolejne próby. Dobrze jest o tym pamiętać nawet na wakacjach. Licho nie śpi. Dlatego warto, nawet wśród największej kanikuły ciągle modlić się o przyszły kształt świata.