Duże rodziny bogactwem Polski

b_240_0_16777215_00_images_numery_6_165_2008_ok.jpgDuże rodziny bogactwem Polski

Z Joanną Krupską – prezesem Związku Dużych Rodzin Trzy Plus rozmawia Iwona Krawczyk

 

Może zaczniemy od celów stowarzyszenia: po co ono powstało i czy chodzi tylko o sprawy finansowe...

– Nasz związek jest bardzo młodym stowarzyszeniem, został zarejestrowany 11 maja b.r., na razie ma więc miesiąc. A powstał z grupy nieformalnej Pro Rodzina, która działa od półtora roku (m.in. organizowała konferencję w sejmie). Naszym celem jest działanie na rzecz interesów społecznych i ekonomicznych interesów rodzin wychowujących dzieci, zwłaszcza dużych rodzin. Przede wszystkim dostrzegliśmy, że w polityce rodzinnej Polska jest w zupełnym ogonie Europy i rodziny nie są traktowane jako podmiot prawa, nie są traktowane sprawiedliwie. Można powiedzieć, że polskie prawodawstwo, ustawodawstwo, system podatkowy, działają niezgodnie z konstytucją, która zapewnia, że będzie realizowała politykę sprawiedliwą wobec wszystkich obywateli i zapewnia ochronę rodziny– zwłaszcza rodziny wielodzietnej (art. 71). Dostrzegliśmy więc, że istnieje wiele mechanizmów, w gospodarce,

w ustawodawstwie polskim, które szkodzą rodzinie i są po prostu niesprawiedliwe.

I dlatego powinniśmy się zorganizować, zgromadzić i uświadamiać rodzinom i politykom, że wychowanie dzieci to jest działanie na rzecz społeczeństwa. Dzieci to przecież także  dobro wspólne, a nie tylko dobro prywatne poszczególnych obywateli.

 

To bardzo dobrze, że taka inicjatywa oddolna się pojawiła. Mimo że dużo słyszy się ostatnio o polityce prorodzinnej, to jednak nie jest to w pełni realizowane.

–  Trzeba dać tutaj taką krótką notę historyczną. Bo myśl o polityce prorodzinnej w Europie rodziła się w początkach wieku XX. W okresie międzywojennym już w niektórych państwach była realizowana,  w latach 40, była realizowana intensywnie, a wiodącym państwem była Francja (ale to dotyczy całej Europy). W latach dwudziestych XX wieku miały miejsce konferencje międzynarodowe, których przedmiotem była refleksja nad tym, co zrobić, żeby zaradzić problemowi pauperyzacji rodzin z większą liczbą dzieci. Wtedy zaczynano myśleć o mechanizmach ekonomicznych, które mogłyby wyrównywać szanse osób posiadających dzieci i tych, które dzieci nie posiadają. Natomiast w Polsce mieliśmy przede wszystkim pół wieku komunizmu, który z założenia jest nieufny wobec rodziny, żeby nie powiedzieć – wrogi (warto poczytać sobie książkę Engelsa „O pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa” – to bardzo interesująca lektura, która znakomicie przedstawia myśl komunistyczną na temat rodziny, traktowanej jako narzędzie wyzysku). Niestety od 89 roku w zakresie polityki rodzinnej niewiele się zmieniło. Owszem, mieliśmy dwa rządowe projekty polityki rodzinnej z 97 i 99 roku, ale one utknęły w sejmie – nie przedostały się do społecznej świadomości. Natomiast jeszcze niedawno, rząd postkomunistyczny Millera w latach 2001-2004 zdołał wprowadzić szereg uregulowań antyrodzinnych, takich jak skrócenie urlopów macierzyńskich, podniesienie stawki VAT na towary dziecięce z 7 na 22% oraz takie uregulowania prawne, które spowodowały, że opłacalne stały się rozwody. Osoby samotnie wychowujące dzieci mogą się rozliczać wspólnie z dziećmi (a mam ich siedmioro) z podatku dochodowego W związku z tym, gdybym na przykład się rozwiodła i mogła rozliczać z dziećmi, to skorzystałabym na tym 6,5 tys. zł rocznie. Rodziny tracą na tym, że są pełne, co oczywiście ma odzwierciedlenie w statystykach: lawinowo zwiększyła się liczba separacji, nie opłaca się zawierać małżeństwa...

 

Proszę powiedzieć, w jaki sposób to stowarzyszenie, które skupia rodziny wielodzietne – bo w zarządzie jest wiele osób, które mają więcej niż troje dzieci prawda?

– Prawda, w zarządzie jest nas dziewięcioro i mamy w sumie 58 dzieci...

 

 Imponująca liczba! W jaki sposób więc to stowarzyszenie chciałoby zmienić społeczny odbiór rodzin wielodzietnych, bo ciągle, zdaje się, społeczeństwo odsuwa je na margines? Poza tym w jaki sposób chciałoby zmienić ich sytuację ekonomiczną i czy w ogóle jest to możliwe?

– Na pewno obraz rodziny wielodzietnej jest w sumie bardzo negatywny, w dużej mierze kreowany przez media: rodzina wielodzietna przeważnie przedstawiana jest jako rodzina patologiczna. Chcielibyśmy oczywiście działać na rzecz zmiany tego obrazu, tworzyć nowy, bardziej obiektywny. Chcemy w ogóle działać na rzecz zrozumienia rodzin wielodzietnych, które nie będąc patologiczne, są w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Trzeba domagać się tworzenia takich mechanizmów, które będą zapobiegały tak gwałtownej pauperyzacji tych rodzin, jak to ma miejsce w Polsce. Ponieważ ubożenie rodzin, zwłaszcza wielodzietnych, nadal następuje.

 

Trzeba przede wszystkim mówić o dochodach, które rozkładają się na większą liczbę osób...

–  Trzeba również mówić o takiej sprawie, jak podatek VAT, który składa się na 2/3 budżetu Polski, a rodziny wielodzietne płacą go w znacznie większym stopniu, ponieważ muszą kupić np. 5 par butów (jeśli mają np. pięcioro dzieci); kupują więcej towarów, zużywają więcej wody, więcej prądu. Na wszystkie towary jest nałożony podatek VAT, wobec tego rodziny te odprowadzają do kasy państwa więcej pieniędzy, niż te, które mają jedno dziecko lub nie mają ich wcale. Rodziny wielodzietne są więc dodatkowo obciążone.

 

Dochody takich rodzin są też mniejsze z tego powodu, że zazwyczaj jedna tylko osoba pracuje, najczęściej mąż, natomiast żona pracuje w domu zajmując się dziećmi.

–  Tak. To jest dodatkowy ważny problem  kobiet, które pozostają w domu. Trudno jest sobie wyobrazić, żeby przy bardzo dużej liczbie dzieci i kobieta, i mężczyzna pracowali. To oczywiście jest związane z pewną dyskryminacją kobiety pozostającej w domu. Jeśli nie pracuje zawodowo przez wiele lat, to albo nie będzie miała emerytury, albo tracąc na rynku pracy – będzie miała tę emeryturę dużo niższą. Tymczasem ona wychowuje dzieci, które w następnym pokoleniu będą wypracowywały emerytury dla całego społeczeństwa. Czyli, można powiedzieć, że w jakimś sensie kobieta pracująca w domu i wychowująca większą ilość dzieci zarabia na rzecz przyszłych emerytów. Można powiedzieć, że robi to społecznie, nic w zamian w sensie materialnym, nie otrzymując. Drugi aspekt problemu kobiet pracujących w domu, wiąże się z tym, że państwo ( to znaczy my) dopłaca do każdego dziecka w przedszkolu czy żłobku miesięcznie (w zależności od gminy) między 500 a 1500 zł. Inaczej mówiąc, państwo wspiera finansowo wybór tej kobiety, która zdecydowała się pracować zawodowo, natomiast nie wspiera wyboru kobiety, która postanowiła osobiście zająć się swoim dzieckiem. To nie jest wolny wybór. Jest to presja ekonomiczna na kobietę, żeby poszła do pracy. My domagamy się, żeby wybór był wolny w tym zakresie,. Jeśli ktoś chce wychowywać dzieci w domu – niech ma wybór. Jeśli ktoś chce iść do pracy i oddawać dziecko do przedszkola czy żłobka – to również niech ma wybór.

 

W jaki sposób stowarzyszenie chce przeciwdziałać tej niesprawiedliwości?

– Próbujemy o tym przede wszystkim mówić, chcemy, żeby jak najwięcej rodzin uświadamiało sobie swoją sytuację i  prawa jakie powinniśmy we własnym kraju mieć. Nasz ruch jest ruchem obywatelskim, więc liczy na działania społeczne. Próbujemy zaistnieć w mediach, pracujemy nad programem telewizyjnym.

 

W maju odbyła się też konferencja pt. „Ekonomiczne uwarunkowania polityki rodzinnej”.

– Tak, to była konferencja związana z inauguracją działalności Związku Dużych Rodzin Trzy Plus. Odbyła się w Sejmie pod patronatem marszałka Ludwika Dorna. Wcześniej zorganizowaliśmy dużą konferencję też na terenie Sejmu RP, jeszcze pod patronatem Marszałka Marka Jurka, pt. „Rodziny duże bogactwem i nadzieją dla Polski”. 30. XI 2007 r. wspólnie z burmistrzem Grodziska Mazowieckiego i starostą powiatu Grodziskiego zorganizowaliśmy konferencję na temat polityki rodzinnej na szczeblu samorządowym. Bierzemy także udział w konferencjach organizowanych przez inne stowarzyszenia, zabieramy głos w dyskusji publicznej na temat polityki rządu. Rozmawiamy z politykami w Sejmie i przedstawiamy interesy rodzin wielodzietnych, tak, żeby były dobrze zrozumiane. Staramy się wywierać nacisk na działania rządowe.

 

Bo przede wszystkim podstawową przeszkodą do zrealizowania tych sprawiedliwych celów jest ustawodawstwo, nieprawidłowe, krzywdzące rodziny wielodzietne.

– W ogóle rodziny. Ustawodawstwo w tej postaci (przede wszystkim system podatkowy, ale też inne uregulowania) jest niekorzystne również dla rodzin, które mają jedno dziecko.

 

Zmniejszenie podatku na towary dziecięce, wprowadzenie kwoty wolnej od podatku, czy zwiększenie zasiłków z pomocy społecznej, które są w Polsce śmiesznie niskie – to wszystko jest bardzo istotne. Ale to są sprawy ekonomiczne i polityczne. A jak wygląda praca w waszym środowisku, niezależnie od polityki, rządu, ustawodawstwa?

– Jesteśmy rodzajem związku zawodowego. Naszym głównym zadaniem jest walka o prawa rodzin, w szczególności rodzin dużych. Ale działamy na rzecz obrazu rodziny w mediach, solidarności rodzin między sobą. Jesteśmy w kontakcie z wieloma organizacjami pozarządowymi, dołączają się do nas inne stowarzyszenia wielodzietnych (różne grupy wsparcia), również stowarzyszenia rodzin zastępczych, które walczą o godne warunki życia dzieci, stowarzyszenia kobiece. Wypracowaliśmy wspólną opinię dotyczącą projektu rządowego polityki prorodzinnej. Działamy na rzecz jedności porozumień pozarządowych. Dołączamy się również do europejskich stowarzyszeń, widzimy bowiem potrzebę współdziałania z innymi państwami. Jesteśmy w kontakcie z Europejską Federacją Stowarzyszeń Rodzin Dużych, której siedziba znajduje się w Hiszpanii, prawdopodobnie będziemy piętnastym państwem Europy, które do tej organizacji się dołączy.

 

Czy rodziny, które przeczytają naszą rozmowę, a być może mają jakieś problemy, mogą do Was zwrócić się o pomoc?

– Myślimy o jakiejś sekcji, która miałaby charakter interwencyjnego telefonu zaufania. Zresztą, już w tej chwili poprzez stronę internetową przychodzą do nas alarmujące listy o tragicznych sytuacjach różnych rodzin, którym sami, z taką garstką ludzi jaką dysponujemy w chwili obecnej, nie jesteśmy w stanie pomóc. Mamy nadzieję, że znajdą się ludzie chętni do pomocy, chociażby w takiej „komórce” interwencyjnej. Ale to jest zadanie przed nami.

 

Mówimy o zadaniach i zamierzeniach. Czy myśli Pani, że uda się zmienić tę sytuację przez realizowanie zadań wyznaczonych przez Związek Dużych Rodzin, a także przez współpracę stowarzyszeń na rzecz rodzin?

– Ja myślę, że na pewno tak, chociaż nie jest to praca na krótki termin, jest to praca, która musi być obliczona na wiele lat działań wytrwałych, bo – tak jak mówiłam – zapóźnienia Polski w tej dziedzinie są naprawdę duże. Jest co robić, także w całej Europie, nie tylko w Polsce.

Za nasz związkowy sukces uważamy wprowadzenie ulgi podatkowej na każde dziecko w rodzinie. Przeprowadzaliśmy na ten temat wiele rozmów w środowisku rządowym, w tym również z poprzednim premierem Jarosławem Kaczyńskim, przekonując do tego właśnie rozwiązania, które uważamy za korzystne dla rodzin.

 

Życzę powodzenia w zrealizowaniu zamierzeń i serdecznie dziękuję za rozmowę.