Malarskie przedstawienia cudu w Emaus

Malarskie przedstawienia cudu w Emaus

Alicja Szubert-Olszewska

 

„Chrystus w Emaus” – cud opisany w Ewangelii św. Łukasza fascynował wielu artystów. Niejednokrotnie wracali oni do tego tematu. To niezwykłe wydarzenie malowali, m.in.: Bellini, Caravaggio, Rembrandt, Malczewski.

Cud dokonał się w Emaus, oddalonym od Jerozolimy o 60 stadiów (ok. 11 km). „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus (…). Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawaili z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz ich oczy były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. (…) Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go mówiąc: »Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił«. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy ich oczy się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu” (Łk 24, 13-32).

Ta piękna scena pojawia się najpierw jako jedna z sekwencji w malarskich żywotach Chrystusa. Tak było w przypadku wenecjanina Giovanniego Belliniego. Namalowany przez niego „Cud w Emaus” jest jedną z części cyklu „Życie Chrystusa”. Obraz Belliniego został skomponowany w sposób typowy dla renesansu. Klasyczna, zrównoważona kompozycja, figury ludzkie w układzie symetrycznym stanowią znakomite pendent dla centralnie usytuowanej postaci Chrystusa, która błogosławiąc chleb zdaje się mówić: „Pokój wam”.          

Zupełnie inaczej przedstawił cud w Emaus Caravaggio. Gwałtowna gestykulacja otaczających Zmartwychwstałego mężczyzn, ostre kontrasty światła i cienia, dynamika form zapowiadają barok. Cud w Emaus w ujęciu Caravaggia jawi się jako niezwykle intensywne, dramatyczne wydarzenie.

Rembrandt także namalował cud w Emaus. W jego czasach, w Holandii ten temat był dość popularny wśród malarzy. Holandia przeżywała wówczas coś, co można by nazwać siedemnastowiecznym konsumpcjonizmem; ten kraj był wtedy niewątpliwie „najtłustszym” i najbogatszym skrawkiem Europy. Dobrobyt, nieograniczony apetyt na życie, wybujała konsumpcja, charakterystyczne dla tego miejsca i czasu, znalazły swoje odbicie w holenderskiej sztuce. Malowano więc niezliczone ilości „Spiżarni” pełnych dziczyzny, szynek i kiełbas, „Straganów” uginających się pod ciężarem ryb i owoców morza oraz „Kuchni”, w których te dobra przetwarzano na smakołyki. Nawet, kiedy wyobrażano cud w Emaus, to czyniono to z perspektywy kuchni. Na pierwszym planie, wśród kotłów, zabitych zwierząt, parujących potraw uwijali się kucharze, psy i koty. Cud dokonywał się zaś na ostatnim planie, daleko w tle, w aureoli światła łamał chleb Zbawca, ledwo widoczny zza tego egzystencjalnego zgiełku.

Inaczej Chrystusa w Emaus przedstawił Rembrandt, uczynił to w sposób skrajnie wstrzemięźliwy: skromne wnętrze, puste ściany, pusty stół, dwa puste talerze, żadnych potraw, tylko chleb w rękach Zmartwychwstałego. Jedynym źródłem światła wydobywającym kształty z ciemności jest to bijące od Chrystusa.

Jacek Malczewski malował Chrystusa w Emaus dwa razy: w 1909 i w 1912 roku. W jego bogatym dorobku artystycznym znalazły się prace o różnym znaczeniu artystycznym. Podobnie jest też w przypadku tych dwóch realizacji. W późniejszej wersji tego tematu (z 1912 r.) widoczne są pewne przejaskrawienia, rodzajowość tego dyptyku przesłania istotę cudu. Wcześniejszy (z 1909 r.), tryptyk „Chrystus w Emaus” należy do grupy najwartościowszych prac Malczewskiego. Rozpoczyna on cykl obrazów religijnych, których celem było uzmysłowienie odbiorcom przekazów Ewangelii, które artysta próbował wyrazić w swej malarskiej wizji. W tryptyku ujawniło się ponadto ciągle obecne w twórczości Malczewskiego zaangażowanie w sprawę polską. Powołując się na wątek Ewangelii, wyraża on w tym dziele także „swój czas” – czas przedwiośnia, czas przeczuwanego zmartwychwstania Polski. Dominantą tryptyku jest usytuowana w jego części środkowej majestatyczna postać Chrystusa. Po obu Jego stronach artysta umieścił wizerunki Sybiraków w katorżniczych szynelach. Wątek sybiracki był już wcześniej obecny w malarstwie Malczewskiego, w jego realistycznych obrazach: „Na etapie”, „Wigilia na Syberii”, „Święcone na Syberii”.

W „Chrystusie w Emaus” ten wątek ulega przekształceniu, objawia się w formie symbolicznej, staje się wizją, zapowiedzią. Sybiracy w szynelach katorżniczych to powracający do ojczyzny żołnierze-tułacze. Ukazujący się im w całym swoim majestacie, świetlisty, w tęczowym blasku Chrystus to znak nadziei. Ten profetyczny tryptyk został namalowany prawie 10 lat przed powstaniem niepodległej Polski.

Do legendy przeszły słowa Jacka Malczewskiego, które kierował do studentów krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych podczas korekt: „Malujcie tak, żeby Polska zmartwychwstała”. On sam tak malował.