Ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę

b_240_0_16777215_00_images_numery_12_1_170_2008_09_ok.jpgOfiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę

Ks. Mirosław Jasiński

 

„Ziemia dotknięta” ma swój niezapomniany zapach. Nasze markowe perfumy, wody po goleniu i dezodoranty, nawet jeśli w mgnieniu oka nie wyparują w słońcu, nie mają żadnych szans z aromatami Orientu. Żeby się o tym przekonać wystarczy wejść na arabski suk (uliczne targowisko). Pospolity nos bez najmniejszego trudu wyczuje tu wonne przyprawy i zioła: kardamon, szafran, bazylię, oregano, goździki, kminek, drzewo jodłowe, cynamon, czy wonną trzcinę. Na suku spotkać też można bardzo drogie piżmo i ambrę – cenione naturalne wzmacniacze wykorzystywane w produkcji perfum oraz wonne olejki, balsamy, żywice i maści. Niektóre z nich znane i używane są od wieków! Już Judasz mały flakonik nardu wycenił na ponad 300 denarów, co było równowartością zapłaty za cały rok pracy. W cenie jest również żywica niektórych gatunków drzew, niegdyś importowana do Izraela z Arabii, Somalii i Abisynii. Dziś, prócz importowanej, jest również rodzima, zbierana z drzew, głównie przez zubożałych Palestyńczyków. Żywica ta stanowi przede wszystkim doskonały materiał na kadzidło. Obok bdelium i galbanu, z których powstający podczas spalania dym skutecznie odstrasza insekty i gady, znaleźć można oczywiście mirrę. Sproszkowana, służyła mężczyznom do perfumowania ubrań i łóżek. Mirrą w płynie zraszano wąsy i brodę, zaś zmieszaną z aloesem stosowano do balsamowania zwłok. Nie dziwi więc, że w tym świecie pełnym aromatów, zarówno woń, jak i samo jej odczuwanie stały się znakiem realności istnienia i życia, w którym nawet Bóg Izraela miał swój „ulubiony zapach”; w odróżnieniu od bożków pogańskich, które „mają nozdrza, ale nie czują zapachu” (Ps 115,6).

Niewidzialny i niematerialny zapach jest dla nas ważnym nośnikiem informacji. Nie tylko mówi nam o czyimś uspokojeniu, nastroju, czy temperamencie, ale też potrafi przenieść w przeszłość, przypomnieć bliską nam osobę, jakieś wydarzenie, wręcz uobecnić nieobecnego. Kto nie ma dobrze rozwiniętego zmysłu powonienia albo stracił wrażliwość na woń, jest w pewnym stopniu upośledzony. A pachnidło, gdy zwietrzeje, udowadnia tym samym swoją bylejakość i staje się nieprzydatne, nawet niebezpieczne dla środowiska.

Święty Paweł w drugim Liście do Koryntian napisał, że jako chrześcijanie jesteśmy „przyjemną Bogu wonnością Chrystusa” (2,15). Oto ulubiony zapach Boga: chrześcijanin prowadzący życie zgodne z tym, co wyznaje i w co wierzy! Kiedy zaczyna wierzyć, tak jak żyje – staje się nieznośnym fetorem, podobnym do smrodu rozkładającej się ryby. Może dlatego pod koniec filmu „Jasminom”, świętym – wbrew wcześniejszej przepowiedni – nie okazuje się żaden z „pachnących braci” (Czeremcha, Śliwa, Czereśnia), którzy zaczęli tracić wrażliwość na zapach, bo się do nich przyzwyczaili, lecz pokornie służący wspólnocie brat Zdrówko, który pomimo wielu zajęć, zawsze znajdował czas dla małej Eugenii…